winterreggae 08.12.2007

zuchu

Zastanawiałem się do godziny 14 czy jechać do Kato. W końcu zwyciężyła ta opcja i żałowałbym gdybym się tam nie znalazł, choć początek tego nie zapowiadał.
Organizacja festiwalu to burdel jakich mało. Ludzi nie wpuszczali, okazało się że wejścia z list były jedynie przez pierwsze 3h. No, ale udało się. Wink

Pojawiły się znajome twarze zaprawione w bojach, więc była nadzieja na dobrą zabawę. I była.

Koniec świata zagrał z powerem. Dobrze, że lider coraz bardziej się luzuje na scenie i kontakt z publiką jest większy. Szkoda jedynie, że nie było Czeskiego snu.

Na Vavamuffin nie byłem dawno. Zawsze podziwiałem Reggaeneratora za sceniczny szał. W końcu do najmłodszych nie należy, a niejeden młodzian mógłby mu pozazdrościć kondycji. Koncert dobry, energetyczny. Sporo było z nowego albumu, co mnie ucieszyło.

Akurat - tu wielka zaskoczka. Z racji, że słychać często opinie, że zamulają, przynudzają nie oczekiwałem jakoś bardzo na ten koncert. Wciągnąłem się jednak, jak usłyszałem Nutę o ptakach, Piekarnik. Nawet powiem, że podobała mnie się całość.

O tym co się wyprawiało w trakcie tych koncertów wspominać nie będę, ale działo się to, czego często się nie wyczynia Smile

Nawet ja popłynąłem. Dziwne bo należę do osób spokojnych i unikających zabawy Wink

Tyle o koncertach. Czas na wspomnianą zabawę. Jak mówiłem nadzieja na nią była dobra, ale że będzie ponad normę to się nie przygotowałem początkowo. Piwek nawet nie pamiętam ile poszło. Wchodziły nieźle. Ale okazja była też wyjątkowa.
Naprawdę, imprezy w Kato są Mega. Wynikiem czego, było włóczenie się po mieście, po wyjściu z klubu nad ranem. Ostatnio spodobała mi się ta forma. Smile

Ważnych tematów, znajomości, fotografii, formy rozrywkowej nie zabrakło.

Dzięki wszystkim: przede wszystkim Melo - jak zawsze ogromny szacun. Niech Ci się wiedzie. Powodzenia. Jeszcze się na jakimś afterze zobaczymy. Smile

Oraz thxy dla Weronki. Dusky, Marcusa, Binghi i wszystkich, których pominąłem. Wink

Do zoba na następnym gigu. A Kato nie omieszkam jeszcze nawiedzić.

weronka

Dosyć długo wahałam się pomiędzy PP w Poznaniu, a WR w Kato. Z racji tego, że należe do leniwych opcja "na miejscu" zwyciężyła. Wchodząc do Mega Klubu byłam przerażona - dzikie tłumy Shocked

Organizacyjnie - kupa Shocked

Kolejka do szatni w zasadzie ciągneła się w nieskończoność, ale razem z Dusky ambitnie postanowiłyśmy sobie, że jednak złożymy tam nasze kurtki. Skończyło się na ambitnych planach, bo gdzieś w połowie (jak już przestałam czuć lewą ręke, w którą ktoś wgniatał mi swój łokieć) usłyszałyśmy uroczy komunikat, że skończyły się numerki. Na sali jeden, wielki burdel. Ochrona jakaś taka nieporadna. Chyba jednak organizatorzy troche przecenili pojemność MK. Pomijając już tą organizacyjną masakre, bo nie ona przecież była najważniejsza....

Miejsce przy lewym głośniku było wymarzone - można było bez problemu poskakać, odpocząć czy napić się piwa. Tak jak już pisała Dusky powyżej, koncert Jafia Namuel zleciał nam na szukaniu tego wybornego kawałka podłogi oraz ulokowaniu gdziekolwiek naszych kurtek. Izrael przeleciał (prawde mówiąc niewiele pamiętam z ich występu, gdyż praktycznie wcale się w niego nie słuchałam. Czas ten upłynął pod dyktando forumowych rozmów i przybycia Zucha). Później przyszedł czas na Koniec Świata. Tak jak już było wspomniane set lista okrojona. Pozwole sobie ją przytoczyć: Dziewczyna z naprzeciwka, Kości spod skóry, Kino Mockba, Burgerbar, Rozstrzelane myśli, Belfast, Black Rusian, List, Z własnej woli, Mizeria, Rewolwery, 7 zwykłych dni, Cynamon, Wystarczy, że serce..., Symfonia na sprzedaż oraz Atomowe czarne chmury. Na bis - tradycyjnie już - poleciał Granat w plecaku. Już się pogubiłam, który to koncert chłopaków w tym roku w stolicy górnego śląska, ale te koncerty należą do najlepszych Wink

Jeśli chodzi o koncert Vavamuffin - baaardzo lubie tą kapele, ale jakoś nigdy do tej pory nie udało mi się dotrzeć na ich występ... czego teraz żałuje. Chłopaki dali czadu. Niesmaowita energia biła ze sceny Smile

Poleciało mase nowych kawałków, które na żywo brzmią rewelacyjnie Smile

Pełny szacunek.
Akuratów nie słyszałam już ponad rok. Ogólnie koncert bardzo pozytywny Wink

na dzwięk "Piekarnika" wieeelki banan Very Happy

Podsumowując koncerty: były genialne, dużo się działo. Szkoda tylko, że tak krótko Wink

Jeśli chodzi o after to wszystko zostało juz powiedziane Smile

Nie będe się powtarzać. Powiem tylko, że dziękuje wszystkim: chłopakom z kś and osobom towarzyszącym, Kirze, Binghi oraz Higule Wink

szczególne podziękowania należą się jednak ekipe, która urządziła sobie "spacer" o 5 nad ranem po Kato: Dusky - płaczce ( Twisted

), Marcusowi (przez Twój powrót zostałeś moim mistrzem ceremonii Laughing

), Zuchowi (szok, że się zjawiłeś Smile

) oraz Melowi, któremu również życze wszystkiego dobrego Very Happy

To by było na tyle... do usłyszenia Twisted

Kira

[link widoczny dla zalogowanych] - pierwsza porcja fot Wink

mgła

Czepek

Kira

nie moje

Dusky

Kira

zdjęcie o tytule IMG_7571 nie powinno byc udostępniane. Z.D.E.C.Y.D.O.W.A.N.I.E!! Shocked

Kto jest za to odpowiedzialny, hmmm? Shocked

Dusky

HIGUA

Znalezione w sieci-WINTER REGGAE 2007-
[link widoczny dla zalogowanych]
fragment występu KOŃCA ŚWIATA i AKURAT
[link widoczny dla zalogowanych]
fragmenty występu AKURAT
Miłego oglądania!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ana

Ja może podaruję sobie recenzowanie WR i po prostu podziękuję wszystkim których tam poznałam/spotkałam za to że byli i ładnie się bawili, ha!

pozdrawiam, Ana

ps.aha, jakoś grubawo wyszlam na tych forach ejjjj! i bynajmniej nie mówię tu o moich spuchniętych bobo dreadach ;-)

Dusky

binghi..a tam grubawo. Masz foty z Anemem !!!!!! <serduszka> (btw. czemu nie ma emotki z serduszkami na tym forum?! Twisted

)

Dadar

kilka fotek mojej beznadziejnej "produkcji" [link widoczny dla zalogowanych]

Kira

karlos

Organizacyjnie lipa. Do bravo wpuszczali ludzi tyle, że ludzie mdleli.
Zmienili klub (wprawdzie na mniejszy) ale ludzi znowu karygodnie za dużo.
W takich warunkach to można przezyć normalnie jeden koncert a nie festiwal.
Takie coś skutecznie odbiera przyjemność z zabawy bo nawet ciężko się pobujać, poskakać, potańczyć. Tak jak się na początku zalogowaliśmy na sali za sceną tak tylko
dało się stanąć podczas koncertów z boku sceny bo, żeby się przecisnąć przez tłum to
niezłe wyzwanie było. I to wszystko trochę mi zabiło muzyczne doznania bo niby było fajnie ale bez większych emocji jak dla mnie.
Przez to nawet nikogo z Was nie wyłowiłem bo ruch mój po klubie ograniczył się głównie do pobytu koło baru za sceną i z boku sceny podczas koncertów.
W takich warunkach sami widzicie, że nie pozostało nic innego jak się nagrzmocić zimnym piwkiem, co przynajmniej w pewnym stopniu się udało Very Happy

Byłem od Izraela do Akuratów i w zasadzie każdy koncert był bardzo fajny,
chociaż najbardziej chyba ma gęba się radowała na Izraelu. Mój pierwszy koncert tych 'młodzieniaszków' i prawdę mówiąć nie spodziewałem się tak fajnego koncertu bo ich muzyka była na płytach raczej mało imprezowa, raczej smętne reggae, takie lekko mistyczne a nie imprezowo - festiwalowe. No i warto było w końcu usłyszeć See I&I w wykonaniu Izraela.
Końce bardzo żywiołowo. Vavamuffin rozbujali towarzycho do tańczenia ( w tym i mnie).
Ogólnie fajna impreza ale mega ssie za organizację. Kumpel przyjeżdża specjalnie z Łodzi, ma bilet i musi czekać jak dureń godzinę przed zamkniętymi drzwiami bo organozatorzy stwierdzili, że ludzi za dużo i najpierw ktoś musi wyjść. Jaja jak berety.
Płacisz wcale nie mało za bilet i każą czekać, bo ( epitet wstaw sobie sam(a) :> ) nawpuszczali jak zwykle za dużo ludzi. Nie kumam czegoś takiego. Chyba wiedzą jaka jest maksymalna, bezpieczna liczba bawiących się w klubie.
Smile

Kira

nie sądzicie że Brylewski trochę zawiany był?